Nie ma nic dziwnego, że w obliczu cierpienia szukamy sposobu aby je zniwelować. To naturalna reakcja naszego organizmu i układu nerwowego, ponieważ biologicznie ból- czy to fizyczny czy psychiczny stanowi zagrożenie dla naszego zdrowia i życia, będąc potencjalnym symptomem choroby.
O ile na poradzenie sobie z bólem ciała mamy wiele znanych i prostych sposobów takich jak leki, rehabilitacje czy ćwiczenia, tak na ból psychiczny nie ma żadnej metody dającej tak pożądaną natychmiastową ulgę. Wydaje się to oczywiste, ale jak często przeżywając stratę oczekujemy, że przyjaciel, z którym się spotykamy lub psycholog, do którego się udamy da nam jakąś złotą radę, która rozwiąże problem od ręki? Chcemy dostać jakąś “tabletkę na żałobę”, bo chcemy, aby to cierpienie skończyło się teraz, natychmiast, bo nie jesteśmy w stanie go dłużej wytrzymać.
Praca z bólem po śmierci bliskiej osoby jest trudna pod wieloma względami. Między innymi:
– Strata osoby, która była dla nas ważna powoduje cierpienie tym większe im bardziej emocjonalnie byliśmy z nią związani. Jak pisał już F. Dostojewski “Cierpienie i ból są nieodłączne od rozległej świadomości i głębokiego serca.” Im bardziej kochamy tym bardziej przeżywamy stratę i tak samo jak nie da się na zbudować miłości w mgnieniu oka- nie wystarczy też chwila na pozbycie się bólu po śmierci kogoś, kogo kochamy.
– Odporność na kryzysy i umiejętność radzenia sobie z nimi jest czymś indywidualnym, odróżniającym nas od innych osób. Na to jak będziemy przeżywali żałobę ma wpływ wiele czynników począwszy od naszych cech charakteru po przebyte wcześniej osobiste doświadczenia. Biorąc to pod uwagę nie wydaje się już niczym dziwnym fakt, że do pracy nad każdą żałobą (nawet u tej samej osoby, ale po różnych stratach) należy podejść indywidualnie, nie tworzyć założeń ani limitów czasowych jej przeżywania i nie oczekiwać natychmiastowego efektu.
– Ból psychiczny, który z jakiejś przyczyny nie jest uzewnętrzniony może przerodzić się w ból fizyczny lub inne dolegliwości somatyczne. Proces ten, nazywany somatyzacją, spowodowany jest często wewnętrzną blokadą, niechęcią do przeżywania trudnych emocji i mówienia o nich, a to powodować może, oprócz dodatkowych problemów zdrowotnych, przedłużenie czasu przeżywania żałoby.
– Często ból po stracie nie jest jedynym cierpieniem, które niesiemy ze sobą, ale dodatkowym bodźcem, który pozwala nam zauważyć w jak wielu innych sytuacjach, relacjach i podjętych decyzjach nie jesteśmy w pełni szczęśliwi.
Jakie w związku z powyższym możemy wysnuć wnioski na temat pracy z żałobą?
1. Pamiętajmy o tym, że przeżywanie żałoby u każdej osoby, a nawet u tej samej, lecz doświadczającej różnych strat może mieć zupełnie inny charakter.
2. Dajmy sobie czas na przeżywanie tego, co aktualnie potrzebujemy przeżyć, nie popędzajmy procesu “wracania do formy” i nie szukajmy magicznych sposobów na natychmiastowe pozbycie się bólu.
3. Obserwujmy siebie, swoje emocje, reakcje, swoje ciało i dolegliwości, niech punktem odniesienia będzie dla nas to, co dzieje się z naszą psychiką i organizmem, nie przywiązujmy się do “złotych rad” czy doświadczeń innych osób, nie porównujmy swojego żalu do żalu innego członka rodziny. Postawmy w centrum siebie i swoje potrzeby.
4. Jeśli przy okazji pracy z żałobą odkryjemy, że mamy więcej “tematów do przepracowania” zadbajmy o swoją kondycję psychiczną i dajmy sobie pomóc. Praca nad tym, co dla nas trudne nie tylko pozwoli nam iść przez życie z większą lekkością, ale też wzmocni nasze umiejętności radzenia sobie z przyszłymi kryzysami i możliwymi stratami.
Barbara Plebańska, psycholog