Zespół eMOCji powstał po to, żeby nikt w żałobie i chorobie nie został sam. 

Dziękujemy za ten list. 

„Przyszłam do Pani w niezwykle trudnym momencie mojego życia. Zdawać by się mogło, że czas po śmierci mojego Taty już „jakiś” upłynął (od lipca do listopada, czyli naszego pierwszego spotkania), a jednak nie mogłam sobie tego wszystkiego odpowiednio ułożyć w głowie. Czułam, że się „zapadam”, wchodzę w apatię, niemoc i niechęć. Do wszystkiego. Czułam, że ogarnia mnie niesamowite przygnębienie, smutek i potężne wyrzuty sumienia, które od samego początku nie dawały mi spokoju. Wiedziałam, że z tym sama sobie nie poradzę.

Ten krok poproszenia o pomoc był dla mnie niezwykle trudny, ale od pierwszego spotkania wiedziałam, że jestem w dobrym miejscu i że jest nadzieja. Ale nie wiedziałam na co. Na pogodzenie się z tą stratą? Na „normalne” życie? Na zapomnienie? Czy wybaczenie sobie?

Od Pani otrzymała przyzwolenie na smutek, żal, złość, wszystkie trudne uczucia, które towarzyszyły mi w żałobie. Akceptację, że to normalnie i tak może być. Teraz i potem. To bardzo ważne, bo człowiek naturalnie chce to zwalczyć i po prostu czuć się dobrze. Ale tego zakopać się nie dało i poszłam, z Panią, w drogą, której nie znałam – przeżycia tego wszystkiego bardzo świadomie i bez pośpiechu. 

Zauważyłam, jak moje uczucia ewoluują z tygodnia na tydzień. Tak, spotkania były trudne, ale ten wysiłek się opłacał. Dały mi możliwość spojrzenia na fakty z innej perspektywy, nieco bardziej przyjaznej i zapewne bardziej obiektywnej. Nic nie zmieni tego, co się stało, ale my sami możemy wybrać jak na to patrzymy i do których wspomnień sięgamy. O tym nie wiedziałam. Tego nauczyła mnie Pani. Ze spotkanie na spotkanie odnajdywałam większy spokój, moc i poczucie sprawczości co do własnych myśli i uczuć. To bardzo trudne, bo trudno jest zwalczyć negatywne odczucia i nie starać się ich zakopać pod dywan; stawić im czoła. Sama nie dałabym rady.

Dziękuję Pani Magdo. Towarzyszyła mi Pani w jednym z najtrudniejszych momentów mojego życia, widziała Pani moje łzy i dała na nie przyzwolenie. Zawsze będę za to Pani wdzięczna! Pokazała mi Pani, że na WSZYSTKO warto spojrzeć z innego punktu. Że warto rozmawiać o swoich uczuciach, walczyć o siebie. Dziękuję!…


S. – po stracie Taty”

Fot. Archiwum własne